W ciężkich i niepewnych czasach potrafiła uratować człowiekowi skórę. Poprzez ciężkie czasy mam jednak na myśli totalny chaos i anarchię, czyli czas wojny, lub taki, w którym wojna ma się zaraz wydarzyć. Jednakże w czasach zwykłego kryzysu gospodarczego stanowczo uważam, że jest mniej bezpieczną inwestycją, niż złoto w postaci sztabek lub monet. Nie wiem jak Was, ale mnie całkowicie nie przekonuje dopłata za ewentualną wartość artystyczną. Poza tym o wiele ciężej jest opchnąć złotą bransoletkę babuli, niż złotą monetę w momencie, kiedy niebo spada nam na głowę, a nakaz eksmisji wisi nad łóżkiem. Również o wiele trudniejszym zadaniem jest zbadanie tego typu bransoletki czy rzeczywiście nie jest ona falsyfikatem. Ze złotem inwestycyjnym sprawdzamy tylko ultradźwiękiem, aby upewnić się, że sztabka, którą trzymamy jest rzeczywiście złotem, a nie pirytem, czy innym złotopodobnym materiałem. Może to zrobić nawet 7 latek - wystarczy, że będzie wiedział, jaka musi być wartość magnetyczna, aby stwierdzić, czy to podróba czy rzeczywiście prawdziwa moneta lub sztabka. Zaś w przypadku biżuterii, jest to trochę bardziej skomplikowane.